VENUS



Powróciłam z nadmorskich wojaży! Skoro post typowo nadmorski, to i zdjęcia i strój muszą być w klimacie - niech choć raz post i strój pasuje do tekstu - takie drobne powakacyjne urozmaicenie. Nie martwcie się, potem będzie już po staremu, czyli wszystko z innej parafii.

Jako, że o stroju piszę najmniej, bo jak wiecie uważam, że zdjęcia wystarczą za opis, to zacznę od wrażeń nadmorskich ogólnych. Podsumowując (bo zacznę od końca) mam niedosyt słońca, przesyt deszczu, ryb i gofrów. Nadrobiłam kinowe zaległości (deszcz i mega niskie ceny seansów sprzyjały kinomanii), najadłam się żelek za wszystkie czasy, dostałam od mego Mężczyzny wymarzony łapacz snów (ale nie działa... Arek twierdzi, że mam mu dać czas, bo dopiero się rozgrzewa) oraz kwiaty hula, które nijak do mnie nie pasują, ale są urocze. 
Oprócz korzyści czysto materialnych, spędziłam świetne chwile z koleżanką z lat szkolnych (10 lat w jednej klasie), jej chłopakiem i moim Areczkiem. Jeździliśmy na motorówce, quadach, włóczyliśmy się po labiryntach, walczyliśmy z żywiołem (falami na wysokości kostek) i puszczaliśmy lampiony (co nam trochę nie szło - tak to jest jak się instrukcji użytkowania nie czyta). 

Wyniosłam z wyjazdu też kilka nauk praktycznych. Oto kilka z nich:
- jeśli w ogłoszeniu jest napisane, że pensjonat znajduje się 20 minut drogi od morza, to jest to prędkość mierzona podczas sprintu... w rzeczywistości jest to godzina drogi;
- czasem lepiej jest marzyć o czymś, niż spełniać to marzenie (motorówki i quady wcale nie są tak szybkie i ekstremalne jak w moich wyobrażeniach)
- łapacz snów nie ma efektu placebo - mimo, że bardzo wierzę, iż pozbawi mnie przygłupich snów, to nic z tego... może faktycznie jeszcze się rozgrzewa? Albo dostałam za mały - mimo, że to jest największy jaki był.

Jeśli chodzi o dopasowanie fot do notki, to jak widzicie zaszalałam z moją wersją stylu marynarskiego (moja wersja, bo klasyczny styl marynarski strasznie mi się nie podoba - a'la ciotka klotka na konsolacji u wujka). Co i jak zestawiłam to widzicie - nie będę opisywać, bo bardzo chciałam uwierzcie mi, ale aż mnie coś nosi, jak pomyślę, że mam napisać "elegancką marynarkę w paski zestawiłam z drapieżnymi skórzanymi spodenkami, by stworzyć interesujący kontrast"... Bleee, przecież to widać, więc po co mam to pisać i dorabiać ideologię?! Aż mi się źle zrobiło...
Ideologii nie ma - taką miałam wizję i tak jest.