Niedziela to taki beznadziejny dzień. Zamulony, człowiekowi nic się nie chce. W niedzielę mimo, że teoretycznie mam mnóstwo czasu i mogę zdziałać naprawdę dużo, to czas leci w mgnieniu oka, a ja marnuję go na same bzdety. Zamiast czytać książkę, czytam bezsensowne i nic nie wnoszące artykuły w internecie. Zamiast czytać artykuły w gazetach - przeglądam obrazki. Zamiast obejrzeć film, oglądam ogłupiające programy w TV, a zamiast zrobić cokolwiek pożytecznego - idę spać. A potem budzę się (dosłownie i w przenośni) o godzinie 22 i uświadamiam sobie, że zmarnowałam cały dzień i że jestem w polu ze wszystkim. I w każdą niedzielę jest to samo. Ten dzień tworzy chyba taki klimat, bo nie ważne jaka jest pogoda, nie ważne jak minął mi tydzień i czy jestem wyspana, czy nie, zawsze, tydzień w tydzień niedziela jest identyczna. Nawet jak byłam na wakacjach i nastała niedziela, to zmarnowałam cały dzień na nic. Zamiast zwiedzać, bawić się, cokolwiek, to my poszliśmy do kina! Cały dzień minął na jedzeniu, leżeniu i kinie!
Dziś też nie będę walczyć z przeznaczeniem. Kończę posta i idę spać.
Futro - no name
Sukienka - www.jestesmodna.pl
Buty - buytok.com
Kolczyki - www.lamade.pl