YOU LIKE YOUR GIRL'S INSANE


Natłok moich myśli i planów mnie przeraża. Mam milion myśli na minutę, milion pomysłów, milion planów, milion zamiarów i bóg wie jeszcze czego. Najgorzej, że 99% z tych moich przebłysków geniuszu jest do niczego, a ten 1%, który naprawdę jest coś wart, zawsze mi umyka. Zapominam, zastępuję czymś innym i tyle z pracy mojego umysłu.

Tak jak dziś - większość czasu zajmowało mi myślenie o idiotyzmach i kombinowanie jak koń pod górę. Kilka pomysłów i zamiarów było jednak godnych uwagi. I co? Teraz mi się o nich przypomniało. O 21:50, gdzie mam do zrobienia jeszcze dużo prozaicznych rzeczy, i mojego planu podbicia świata za nic nie wprowadzę teraz w życie. A do jutra zapomnę! A jak nie zapomnę, to na pewno znajdę jakieś nowe, "błyskotliwe" idee. Albo je oleje, bo stwierdzę, że mi się nie chce i że wolę porobić wielkie nic, niż podbijać świat. O tak, wielkie nic jest takie kuszące!
Zatem zacznę od dziś! Idę! Życzcie mi powodzenia

____________________________________________________________________________

Zdjęcia z Italii. Włoskie kobiety zawsze kojarzyły mi się z chustą na głowie, ołówkową spódnicą i najlepiej chochlą w ręku. Albo michą prania! Albo całą familią na rękach. Może kiedyś tak było, ale teraz jest to dalekie od prawdy. Włoskie kobiety są obklejone cekinami układającymi się dumnie na piersi w napis "Armani Jeans" czy "Calvin Klein",  ubrane w podarte jeansy, kowbojskie botki w środku lata oraz dumnie dzierżące w dłoni podróbę Louisa Vuitton. Dupa blada ( a raczej spalona, bo opalenizna na skwarkę to włoski must have), prawdziwych, włoskich i stereotypowych pań domu nie spotkałam. Sama musiałam zrobić powrót do korzeni.

T-shirt - Nesky Green
Spódnica - NN
Torebka - Furla
Buty - Furla
Paznokcie - www.lapremiere.pl