BABY I'M FADED


Nie piszę tu z zasady o moim życiu prywatnym, bo moje uczucia, moi bliscy i moje codziennie życie nieblogowe i nie "lifestylowe" to tylko i wyłącznie moja sprawa. Ale teraz muszę.  Mój Tata przebiegł wczoraj Maraton Warszawski. Po raz drugi. Całe 42 km, w 4:14:47 . I jestem z niego dumna. Mimo, że jak zaczął biegać, to się z niego nabijałam. Bo ja, jako ludź leniwy i nieskory do wysiłków, które nie przynoszą natychmiastowych efektów, tudzież przyjemności, nie rozumiem sensu biegania. Ale to, że czegoś nie rozumiem, nie oznacza, że mam prawo się z tego śmiać. Zwłaszcza, jeśli robi to mój najbliższy. Chociaż właściwie nie tyle śmiałam się z samego biegania, co z legginsów do biegania. Ale po dwóch latach się przyzwyczaiłam. Skoro daje mu to radość, to niech sobie nawet codziennie te 42 kilometry biega. A może lepiej nie, bo znowu będzie trzeba cały weekend jeść makaron i dżem w ramach dobrej diety ;) 
Wczoraj z prawie całą familią (sztuk 4 łącznie ze mną), czekałam na Tatę na mecie. Zanim przybył, to cyniczna ja wmrugiwałam na widok starszego pana, którego trzeba było doprowadzić do mety,  mdlejącej pani, którą właściwie trzeba było zawlec do końca, pana na wózku inwalidzkim i ogólnie ludzi cieszących się ze zwycięstwa, dotarcia do mety. W momencie przekraczania mety przez Tatę, z wrażenia zapomniałam wmrugiwać. Albo mi się woda skończyła... Rodziny kibicowały, dzieci towarzyszyły przy przekraczaniu mety, jeden pies się urwał ze smyczy i gonił maratończyków. Było super. Sama w to nie wierzę, ale podobało mi się godzinne sterczenie przy barierce i wysilanie wzroku w poszukiwaniu Taty (a i tak gdyby nie Arek, to byśmy przegapiły). Sport jednak daje pozytywne emocje. O ile kibicuje się komuś bliskiemu. I nie męczy się samemu ;)
__________________________________________________

Kolejny total look. Nic na to nie poradzę, że zestawienia w jednym kolorze tak mną zawładnęły. Staram się kombinować z odcieniami i fakturami, żeby nudno nie było, a ja sama nie stała się jednolitą plamą. Do szarości, tak jak do czerwieni, przekonałam się dopiero niedawno. Wydawała mi się nijaka. Jednak wcale nie musi taka być. Srebrzyste szarości przykuwają wzrok, w odpowiednim świetle wręcz rażą. Tak jak kurtka z www.kartes-moda.pl oraz sukienka Calvina Kleina, co do której obawiałam się, że posłuży tylko na lato, a na szczęście z równym powodzeniem mogę ją nosić w zimę, jako "podkład". Srebrna kurtka również - dobra na letnie chłodne wieczory, ciepłe jesienne dni i jako żakiet w zimę. Staram się kupować uniwersalne rzeczy, dobrej jakości, które posłużą mi na dłużej niż jeden sezon. Myślę, że ta kurtka jest właśnie taką rzeczą. Jak i wiele innych z oferty sklepu www.kartes-moda.pl


Golf - TKMaxx 
Sukienka - Calvin Klein
Buty - adidas Originals ZX Flux Tech
Torebka - Kamila Lima

*post powstał przy współpracy z www.kartes-moda.pl