QUENCH MY DESIRE



Wena twórcza. Coś co niby posiadam, co dopada mnie znienacka i gdyby tylko dopadało mnie w momencie, gdy tego potrzebuję, to już dawno byłabym "impotentem" finansowym (dla tych, którzy nie zrozumieją - wiem, że to jest potentat, ale z impotentem to prywatny żart sytuacyjny). Jednak gdzie tam! W momentach takich jak ten, gdy silę się na sklecenie kilku ciekawych zdań, mam totalną pustkę w głowie. Za to przed zaśnięciem, gdy nagle obudzę się w nocy, pod prysznicem albo w sytuacji... hmm nazwijmy ją gastryczną, mam miliony pomysłów!

Kasia Tusk (sorry, jakaś dziwna siła pcha mnie do regularnego czytania jej bloga; właściwie to trzeba jej przyznać, że jest bardzo miły dla oka) radzi żebyśmy zawsze miały przy sobie notatnik, żeby zapisać sobie pomysły i to uchroni nas przed ich stratą. Ok, to mam pod prysznic wchodzić z notatnikiem? Rozbudzać się, gdy już praktycznie śpię i chwytać mój dziennik, by zapisać swój przebłysk geniuszu? Tak naprawdę, to jedyny moment z w/w, gdy ten notatnik mieć mogę, to gdy ogrzewam ceramikę. Wtedy właściwie nic nie stoi na przeszkodzie bym sobie popisała dla umilenia czasu.
Ale w reszcie przypadków mam przerąbane. Bo moje wrodzone lenistwo nie pozwoli mi na nagłe przerwanie gorącej kąpieli, by zapisać myśl. Na pewno nie otworzę oczu, nie zapalę światła i nie będę planować o 2 w nocy zawładnięcia światem.

A moje "dzienne" pomysły, są co najmniej... specyficzne. Chyba jednak nie zostało mi nic innego, jak zawiesić notatniczek na szyi i spisywać mój geniusz w strugach prysznicowego deszczu. Jakże to poetyckie!

_______________________________________________________________________________

Podobno piękno tkwi w prostocie, a diabeł w szczegółach. Zatem postanowiłam połączyć jedno i drugie. Najprostsze na świecie elementy garderoby - jumper, spódnica, baleriny i torebka. Normalka, basic, must have każdej kobiecej szafy. Ale, ale... wcale nie jest tak nudno i zwyczajnie, jakby się mogło wydawać. A wszystko dzięki detalom. Ciekawy print na bluzie i torebce, przeźroczyste wstawki w spódnicy, niecodzienność balerin (na zdjęciach tego nie widać, ale są kauczukowe z wypustkami a'la ćwieki), unikatowy manicure i czerwień na ustach sprawia, że niby najprostsze połączenie na świecie daje się zauważyć.  I to lubię.

Bluza - Yeah Bunny
Spódnica- nn
Torebka - Love Moschino
Baleriny - Love Moschino
Okulary - Solano Eyewear
Paznokcie - La Premiere