Czytaliście "Lesia" Joanny Chmielewskiej? Jeśli nie, to pokrótce opowiem. Otóż Lesio jest człowiekiem ogólnie szczęśliwym. Roztargnionym, ale pomysłowym. Nawet wybitnie pomysłowym. Jedyne czego chce, to w spokoju sobie żyć. Ale spokój zaburza mu personalna Matylda z biura architektonicznego w którym Lesio pracuje. Personalna jest osobą wybitnie irytującą, wredną i arogancką, a na dodatek uprzykrza Lesiowi życie wpisując go do księgi spóźnień. Lesio postanawia więc pozbyć się personalnej…
Skąd to nawiązanie?
Czy nie każdy ma taką personalną w swoim życiu? Która je uprzykrza, czyni niemiłym, z byle czego robi problem na skalę światową, tylko dlatego, bo nie ma własnego życia i w ten sposób zapewnia sobie a) poprawę samooceny b) rozrywkę? Jak nudne życie mieć trzeba, żeby szukać problemów tam, gdzie ich nie ma i wręcz ekstatycznie się nimi podniecać?!
Lesio to opowieść humorystyczna, ale mi wcale nie jest do śmiechu. No dobra, może trochę, gdy wyobrażam sobie scenariusze zemsty (wyimaginowane publiczne zesikanie mojej "personalnej" zawsze poprawia mi humor). Jeszcze trochę, gdy delektuję się wizją nieszczęśliwego życia delikwentki - bo skądś się te problemy wzięły! Ok, i ponad miarę raduje mnie, gdy "Matyldzie" coś nie idzie i jest poddenerwowana - a denerwuje się bardzo ekspresyjnie i widać, że niszczy to ją wewnętrznie. Takie drobne radostki wynikające z mojej głębokiej niechęci i problemów psychicznych "personalnej".
Ale co mnie nadenerwuje to jej! W tej sytuacji nawet Lesio nie wpadłby na żaden błyskotliwy plan…
________________________________________________________________________________
Uwielbiam stylizacje, w których występuje mieszanka printów, a z niewyjaśnionych przyczyn dawno nie bawiłam się wzorami. Ale wczoraj się pobawiłam i w ogóle nie żałuję! Ukochaną sukienkę w pistolety z Mango - którą kupowałam przez pół roku, przez mangowe pomyłki - połączyłam z równie lubianymi jeansami w paski. Dwa mocne printy w czerni i bieli idealnie ze sobą współgrają, tworząc mieszankę trochę wybuchową, ale wciąż stylową. Do tego mój nowy nabytek - a raczej prezent od Ukochanego - duża biało-czarna kopertówka Karla Lagerfelda,skórzana ramoneska, czarne ponczo Moschino oraz niezastąpione botki Roccobarocco via www.paradopary.pl , które noszę prawie non stop - w życiu nie miałam tak wygodnych botków na wysokim obcasie (ufafrały się przez obleśną warszawską pogodę… wybaczcie). Wisienką na torcie są paznokcie w paski, które zmalowała Kasia z La Premiere (przy okazji - jeszcze raz wszystkiego najlepszego Słońce!).
Ramoneska - La Redoute
Sukienka - Mango
Ponczo - Moschino
Torebka - Karl Lagerfeld
Spodnie - www.moodo.pl (trwa wyprzedaż!)
Zegarek - Karl Lagerfeld
Bransoletki - Ibirikini Polska
Paznokcie - Salon La Premiere