Mam nadzieję, że to już oficjalne, stałe i na najbliższe miesiące niezmienne. Mianowicie - nadeszła wiosna. Czuć już w powietrzu ten charakterystyczny rześki zapach budzącej się do życia natury, słychać ptaki, widać pierwsze pąki.
Zmiana pór roku to ogromne wydarzenie w modzie. Fashionistki z całego świata kompletują nową garderobę, dopasowują nowe trendy do siebie, odkrywają nowe tendencje w modzie. Magazyny poświęcają setki stron na analizę sylwetek z wybiegów, porady, jak wyglądać jak rodem ze światowych stolic mody, co warto kupić i gdzie.
Trendów jest całe mnóstwo. Właściwie wszystko jest modne. Wszystko w odpowiedniej formie. I rock, i hippie, i beże i czernie i bordo i khaki. Mogłabym tak wymieniać naprawdę długo. Zrozumiałym jest jednak, że nie wszystkie trendy będą nam pasować, nie we wszystkich będziemy się czuć i wyglądać dobrze, nie wszystkie chcemy wprowadzać do naszego stylu. Nie jestem wyjątkiem. Też nie wszystko, co proponuje świat mody mi się podoba. Dlatego wybrałam tylko kilka wiosennych trendów, które zdecydowanie są w moim guście i które będę próbowała "ugryźć" po swojemu. Dodatkowo starałam się też wybrać takie tendencje, które nie wymagają ode mnie kupna nowej garderoby, a jedynie dokupienia kilku elementów do tego, co już mam.
Ten post powinien i Wam pomóc przygotować Wasze szafy na zbliżającą się wiosnę. Można podążać za trendami nie wydając milionów i nie zmieniając swojego stylu. Chcę Wam pokazać mój sposób na "bycie trendy", przy jednoczesnym pozostaniu sobą. I nie rujnowaniu domowego budżetu.
1. DENIM
Definicja "denimu", to wbrew pozorom nie tylko jeans. Wiosną i latem modne będą wszelkie odcienie jeansu, które wcale jeansem być nie muszą. Oczywiście basiciem wśród materiałów jest jeans, ale można swobodnie go łączyć z np. błękitną sukienką z lnu, niebieskim, puchatym (tak, puchatym - futro i wszelkie puszystości na wiosnę są wciąż na topie) kardiganem, kobaltową koszulą. Fantazja - jak zawsze w modzie - mile widziana, jednak lepiej kierować się zasadą "less is more".
Denim najlepiej nosić w total looku, czyli od stóp do głów w niebieskościach. Albo w jednym odcieniu, albo w najróżniejszych - to zależy już od upodobań. Jednak uważam, że połączenie z bielą, beżem, camelem, również wygląda świetnie. Próbuję jeszcze połączyć denim z czernią, tak by był efekt wow, ale na razie go nie uzyskałam. Czerń wydaje mi się zbyt przytłaczająca i odbiera urok niebieskościom.
DENIM W MOJEJ SZAFIE:
Jak każda dziewczyna mam w swojej szafie cały stos jeansów, we wszystkich odcieniach, o prawie wszystkich krojach i fasonach. Zatem teraz będę mogła wykazać się kreatywnością w łączeniu ich z innymi częściami garderoby.
Moje ulubione jeansy to rurki z dziurami. Im większe dziury, tym lepiej. Mam je w dwóch odcieniach - spranym, jasnym niebieskim i spranym ciemnym niebieskim wchodzącym pod granat.
Posiadam też jeansową i oversizową sukienko-koszulę, którą noszę i jako sukienkę i jako koszulę, a nawet jako spódnicę! Pokaże Wam w którymś poście mój patent na spódnicę z koszuli.
Nie obyłoby się bez ciepłego, oversizowego kardiganu - koniecznie w błękicie, koniecznie puchatego, który ma tak uniwersalny krój i tak dobry materiał, że wiosną może służyć jako płaszcz. Mój pochodzi z wiosennej kolekcji polskiej marki TOVA.
Niebieskie buty? Tylko adidasy. Jakoś nie widzę niebieskich szpilek w mojej szafie. Mam czarne czółenka Furli z kobaltowym obcasem i pewnie jak już rozgryzę połączenie niebieskości z czernią, to je wykorzystam. Na razie jednak zostaję wierna adidasom. Modele: ZX FLUX i ZX 850
DENIM, KTÓREGO BRAKUJE W MOJEJ SZAFIE
Zdecydowanie muszę kupić jeansową spódnicę. Najlepiej przed kolano, nie obcisłą, niedbałą, z dziurami i strzępieniami. Ok, właściwie muszę kupić dwie spódnice - jasną i ciemną. Jednak nie jest to łatwe. Trudno znaleźć jeansową spódnicę, która a) nie jest skrawkiem materiału ledwo przykrywającym pupę b) dobrze się układa c) nie wygląda tandetnie.
Marzy mi się jeszcze oversizowy, długi jeansowy płaszcz, ale znalezienie takiego "wymysłu", to w ogóle graniczy z cudem.
Denim na wybiegu pokazały m.in takie domy mody jak: Kenzo, Hood By Air, Burberry, Stella McCartney, Gucci, Hunkydory, Chloe.
2. MILITARIA
Uwielbiam ten trend! Jest ostry, ale kobiecy, dzięki kolorystyce naturalny i neutralny. Może być i elegancki i casualowy, wieczorowy i na co dzień. Tak jak w przypadku denimu, najlepsze są total looki w kolorach wojska. Jednak khaki z czernią, bielą, beżami i karmelem też robią dobry look. Może być rockowo, bardziej boho lub minimalistycznie. Nie bójmy się mieszać stylów, kolorów i krojów.
Jeśli chodzi o wzór moro, to można odnieść wrażenie, że raczej jest passe. Sama za nim nie przepadam, bo jest trudny. Naprawdę mało potrzeba, by wyglądał tandetnie. Jednak mam swój ukochany oversizowy sweter moro, który na pewno będę nosić.
Materiały - wszelkie możliwe! Nie ma ograniczeń. I len i skóra i jedwab. Bawełna, wełna, ortalion, patchwork, jeans. Kroje? To samo! Dopasowane, oversizowe, kobiece, męskie, dla każdego coś się znajdzie.
MILITARIA W MOJEJ SZAFIE
W/w sweter moro jest idealnym uzupełnieniem niejednego stroju i najważniejsze - nie wygląda tandetnie. Ma dobrą kolorystykę, krój, materiał. Również może służyć jako płaszcz. I uwaga - kupiłam go na wyprzedaży 2 lata temu za 49 zł!
Oprócz tego mam jeszcze dwa swetry w kolorze khaki. Oba oversizowe - mój ulubiony krój, który wiosną i latem wciąż będzie na topie, oba długie, mogą służyć również jako sukienki. Jeden zabudowany, ale przezroczysty - zrobiony z grubych splotów, tworzy siatkę, uwielbiam go. Kupiłam go za 24,99 zł, przeceniony ze 199,99 zł! Drugi - z dużym dekoltem w kształcie litery V oraz bocznymi rozcięciami u dołu. Duży plus ma za to, że jest z puchatego materiału. Nie wiem jak to się stało, że uwielbiam wszystko co puchate. Czasami jednak ciągnie mnie do kiczu...
Na koniec nieśmiertelne Timberlandy. Z nimi jak z Emu - dobre całym rokiem. Zamiast najbardziej znanych, karmelowych, kupiłam militarne. I nie żałuję! Są perfekcyjnym dopełnieniem wielu stylizacji. Mają pazur!
MILITARIA, KTÓRYCH BRAKUJE W MOJEJ SZAFIE
W tym wypadku moje garderobiane braki są ogromne! Potrzebuję oversizowego płaszcza w kolorze zgniłej zieleni, obcisłych rurek khaki, ciekawej spódnicy również w tych barwach. Myślę jeszcze nad obuwiem. Podobają mi się conversy w takim brudnym szaro-zielonym kolorze. Jeśli znajdę conversy khaki, to kupię bez wahania. Może jakieś botki? Na pewno jakieś obuwie w kolorach wojskowych być musi, ale nie zdecydowałam się jeszcze jakie.
Militaria na wybiegu widoczne były m.in u: Hunkydory, Nicholasa K, Marca Jacobsa, Rag & Bone, Max Mara, J. Crew
3. PASKI
Paski to chyba mój numer 1 w nadchodzącym sezonie. Kocham je od zawsze i na zawsze. Uważam je za niezwykle ostre, mimo, że często występują w delikatnych stylizacjach. Jednak ja nie mam zamiaru ich ogładzać, a jedynie podkreślać ich charakter. W tym wypadku również królują total looki. Łączenie pasków poziomych, z pionowymi, pionowych ze skośnymi itp, jest bardzo pożądane. Paski mogą być grube, chude, czarne na białym, białe na czarnym. Inne warianty kolorystyczne też są ok. Mango np. lansuje połączenie głębokiej zieleni z czernią. Jednak unikać trzeba pasków wielokolorowych, "upstrzonych", dzikich. Zdecydujmy się na dwukolorowe połączenie i wystarczy.
Obcisłości, oversize, sukienki, jeansy, koszule, spódnice, kombinezony. Teraz wszystko jest w paski, więc będzie w czym wybierać.
Jeśli boicie się total looku, to proponuję łączyć paski z jeansem, karmelem, czernią, bielą. Analogicznie do tego, jakie kolory pasków wybieracie.
PASKI W MOJEJ SZAFIE
Posiadam: Sukienkę oversizową - granatowa w pionowe białe paski. Sukienkę oversizową - granatowo-białą w poziome prążki. Koszulę oversizową białą w szare prążki. Spódnicę ołówkową midi czarną w białe prążki. Jeansy rurki w podłużne biało-czarne pasy.
PASKI, KTÓRYCH BRAKUJE W MOJEJ SZAFIE:
Marynarka w biało-czarne paski. Koniecznie oversizowa, paski koniecznie pionowe. Miałam taką, która spełniała moje oczekiwania, jednakże wyprałam ją z czymś czerwonym. Nie muszę chyba mówić, jak marny był jej koniec...
Top w paski poziome. Oczywiście czarno-białe. Przylegający do ciała, z dużym dekoltem w kształcie litery V
Spódnica w paski b&w - najlepiej zakładana, z asymetrycznym cięciem.
Paski były obecne m.in. w kolekcjach: Uma Wang, DKNY Donna Karan, Givenchy, Chanel
4. SIATKA
Wydawałoby się, że siatka to opcja tylko dla odważnych. Niekoniecznie. Owszem, można ją nosić na prawie gołe ciało, można ją nosić na bieliznę, ale również można wybierać bezpieczną wersję i ubierać ją warstwowo, na inne odzienie.
Oversizową sukienkę z siatki na krótszą dopasowaną sukienkę lub spodnie i bluzkę. Sweter z siatki na bluzkę. Kardigan z siatki - niemalże na wszystko. Nie bójcie się tego materiału. Niech Wam się nie kojarzy z niezbyt udaną kreacją Kim Kardashian (projektu Balenciagi) podczas paryskiego tygodnia mody. Siatka wcale nie musi być wyzywająca i tandetna. Chociaż... ja chyba jedną będę ją serwować na ostro.
SIATKA W MOJEJ SZAFIE:
Dwie bomber jacket z siatki. Jedna - biała z drobniutkiej siateczki, krótka. Druga - czarna, długa, z grubszej siatki, większymi oczkami. Dobrze wygląda zapięta na wierzch sukienki, ale również odpięta do podartych, czarnych jeansów i oversizowego swetra.
Sukienka o kroju t-shirta z siatkowymi wstawkami. Uwielbiam!
Sweter oversize w kolorze khaki - dwa trendy w jednym.
Długa, rozkloszowana spódnica midi z siateczki. Jedna z moich ulubionych części garderoby. Ma charakter i jest uniwersalna, a to lubię.
SIATKA, KTÓREJ BRAKUJE W MOJEJ SZAFIE
Tylko dwóch rzeczy brakuje mi do "siatkowego szczęścia". Bardzo długiego i oversizowego płaszczo-kardigana z grubej siatki oraz oversizowej czarnej sukienki, również z grubej siatki. Krój: pudełkowy, długość midi, rękawy długie.
Siatki w kolekcji SS/2015 użyli m.in: Emilio Pucci, Dolce&Gabbana, La Perla, Anrealage, Balenciaga.
5. WILD CHIC
Kolory natury, frędzle, trochę lat 70 ubiegłego wieku, kwiaty, białe koronki, luźne kroje, przewiewne materiały. Nie wiedziałam do końca jak ten trend nazwać. Jest tu i hippie i boho i lata 70, a nawet trochę dzikiego zachodu. Jednak wszystko kojarzy mi się z lekkością, naturą i wolnością. Stąd ten mój "wild chic".
Co wybierać? Przede wszystkim naturalne kolory. Beże, przygaszone żółcie i czerwienie, brązy, biel. Kwiatowe printy, frędzle. Zamsz, len, futra, lekką bawełnę, białą koronkę. Szerokie spodnie, dziewczęce, zwiewne sukienki.
Jak nosić? Pojedynczo, bez zbędnych dodatków i warstw. Zwiewna sukienka w kwiaty, sandały i np. kamizelka z frędzlami w zupełności wystarczą. Nie można przytłaczać całości dodatkami, ponieważ nabierze kiczowaty wydźwięk i zniknie naturalność.
"WILD CHIC" W MOJEJ SZAFIE
Kocham frędzle! I futra. I właściwie tylko te dwa elementy ciągną mnie w stronę "wild chic". Typowe wzory kwiatowe średnio do mnie przemawiają, dlatego postanowiłam nagiąć trend i zamiast kwiatów, kwiatuszków, kwiatusiów, idę w tropiki - mianowicie moją ulubioną tropikalną sukienkę z Mango. Podobnie z kolorami. Zgaszona żółć? Ok, ale z Karlem i Anną Wintour na przedzie.
Frędzle za to idą po całości! Dokładniej - całości spodni i torebki. Jedno i drugie uwielbiam bezgranicznie. Futrzana kamizelka to ostatnio nieodłączny element moich looków. Nawet nie sądziłam, że może pasować do tylu rzeczy,
"WILD CHIC", KTÓREGO BRAKUJE W MOJEJ SZAFIE
Zdecydowanie mam za mało frędzli - ich nigdy dostatek. Chciałabym ramoneskę z frędzlami na rękawach - najlepiej dwie, bo i czarną i karmelową. Sukienkę z frędzlami, Kamizelkę z frędzlami. Buty z frędzlami. Jeny, mam manię!
Koronkowa biała spódnica o długości midi i rozkloszowanym kroju też by się przydała.
"Wild chics" widoczne były na wybiegach m.in. Chloe, Alberta Ferretti, Etro,
6. TOTAL WHITE
Ten wybór był oczywisty. Od lat moim ulubionym zestawem jest total white look a'la Sharone Stone w "Nagim Instynkcie". Ideał kobiecości, seksapilu. Prawdziwy seksapil to nie czerwień, nie czerń, a właśnie biel. Dlaczego? Bo z pozoru kojarzy się z niewinnością i czystością. A dzięki odpowiednim dodatkom wychodzi efekt "zbrukanej niewinności", który jest duuużo bardziej kręcący, niż czerń i czerwień. Te dwa kolory, to takie "kawa na ławę". Chcę być ostra i seksowna - założę coś czerwonego bądź czarnego, łatwizna. No własnie, łatwizna. Nienawidzę łatwizny. Jest nudna, powtarzalna, zupełnie niekreatywna. Dlatego moim pazurem jest biel! I będę ją nosić jak często się da, bo ją uwielbiam bezgranicznie.
Każdy materiał, każdy fason, każda faktura, każda część garderoby w bieli wygląda zniewalająco. O ile jest to ładna i czysta biel. I tym razem naprawdę stawiajcie tylko na total looki. Biel z wszystkim innym wygląda poprawnie. Bez porażającego efektu. A w białym total looku można podbijać świat!
BIEL W MOJEJ SZAFIE
Mam naprawdę dużo białych rzeczy. Tutaj nie pokazałam nawet ćwierci, jedynie te najbardziej wiosenne, najbardziej uniwersalne.
W mojej garderobie znajdziecie m.in. co najmniej trzy białe swetry - o różnych krojach, fakturze, odcieniach; trzy białe spódnice - jedną ołówkową z koronki i siatki, drugą skórzaną, rozkloszowaną midi, trzecią - pikowaną z falbaną u dołu; dwie białe ramoneski - jedna na zamek, druga waterfall; cztery białe sukienki - dwie pudełkowe, oversizowe midi, jedna maxi na ramiączkach, z przezroczystościami i dużym dekoltem, jedna z golfem, typowo inspirowana Sharone Stone; jeden bomber jacket; jedne skinny jeans z wysokim stanem; mnóstwo topów i koszulek, jedną białą torebkę typu shopper Michaela Korsa. Niby dużo, ale...
BIEL, KTÓREJ BRAKUJE W MOJEJ SZAFIE
... potrzebuję jeszcze mnóstwa białych rzeczy! Po pierwsze - skórzane czółenka. Takie, które nie będą wyglądały tandetnie, nie będą się błyszczały, będą w szpic i najlepiej na klockowym obcasie. Po drugie - białe adidasy. Superstary. Bez nich ta wiosna nie ma sensu! ;) Po trzecie - białe klapki Birkenstocka. Po czwarte - okulary słoneczne z białymi oprawkami. Po piąte białe skinny jeansy z dziurami. Po szóste oversizowy długi kardigan. Najlepiej puchaty - moja obsesja jest straszliwa. Po siódme - piękną, dopasowaną sukienkę na ramiączkach, z głębokim dekoltem, koronką u dołu. Po ósme - małą białą torebkę. Najlepiej Love Moschino, Marca Jacobsa, albo Michaela Korsa.
Total white świecił triumfy m.in u: Jacquemus, Chloe, John Richmond, Christian Siriano, Balmain.
Tak, to już koniec. Sama nie mogę w to uwierzyć - pobiłam swój rekord. Przygotowywałam tego posta trzy dni. Oczywiście z przerwami, ale jednak. Mam nadzieję, że Was zainspiruje do wpuszczenia wiosennych trendów do Waszej szafy i odnalezienia w nich swojego stylu. Próbujcie, kombinujcie, twórzcie. I bawcie się modą, bo po to jest.
Chciałam jeszcze zapowiedzieć, że wszystkie wyżej opisane trendy zaprezentuję Wam również w moich stylizacjach, żeby temat wykorzystać w 100% i żebyście miały na czym podeprzeć Wasze eksperymenty. Śledźcie zatem bloga.
Które trendy wybieracie dla siebie? A które uważacie za kompletny obciach? Dajcie znać w komentarzach.