MY HEART IS A GHOST TOWN... || TOTAL WHITE LOOK


Intymność w blogosferze - ginący gatunek. Może jestem staroświecka, może mam jakąś dziwną moralność, ale po prostu uważam, że niektórych rzeczy publicznie się nie wywleka. Oczywiście prowadząc bloga piszę Wam o swoim życiu. Wiece, co lubię jeść, czym gardzę, gdzie bywam, co czytam, co cenię. Nawet jakie mam marzenia. Możecie sobie na podstawie moich wpisów wykreować ogólny obraz mojej osoby. Właśnie, ogólny. 
O moich najbliższych piszę niewiele. Szanuję ich prywatność. O zdrowiu nie piszę wcale - chyba, że mam gile, ale wiadomo, gile to nie jest jakaś straszna choroba. O pieniądzach - jedynie narzekając na realia polskiej blogosfery. O intymności - w ogóle! O relacjach i więziach z bliskimi - malutko.
Niektóre rzeczy nie są przeznaczone do opinii publicznej. I mówi to osoba, która tak właściwie zarabia na pokazywaniu swojego życia. Gdy przyjrzycie się, to zauważycie, że pokazuję jedynie jego opakowanie, to, co widać gołym okiem. Dlaczego? Bo uważam, że zagłębianie się w szczegóły nie przystoi.
Pisanie o swoich chorobach, problemach psychicznych i emocjonalnych, sprawach intymnych uważam za przejaw słabości i chęć zwrócenia na siebie uwagi za wszelką cenę. 
Przykłady znalezione w blogosferze polskiej (tej modowej, bo jeśli ktoś prowadzi anonimowego bloga w celu poradzenia sobie z problemami, to proszę bardzo, nie widzę w tym nic złego):
"Mam depresje, chciałam popełnić samobójstwo, nie bójcie się zwrócić po pomoc".
"Publicznie karmię dziecko piersią  (załączone zdjęcia na dowód! sic!)"
Raz na jednym z blogów kobieta wrzuciła zdjęcie wanienki wypełnionej odchodami swojego dziecka, jako pamiątkę po jego pierwszej kąpieli.
Zdjęcia podpasek, jako "haul zakupowy". A nawet opinie o podpaskach! WTF?!
Zdjęcia podpasek i pampersów jako giftów otrzymanych na spotkaniu blogerek. Macie odpowiedź, czemu nie chodzę na takie spędy. 
Zdjęcia trądziku oraz efekt po kuracjach. Zdjęcia rozstępów oraz efekt po kuracjach. Artykuły o depilacji i produktach do niej. 
Teksty "mam miesiączkę, więc mam wypryski", "mam okres, więc boli mnie brzuch", "mam kobiecą przypadłość, więc jestem nie w humorku" są na porządku dziennym. Matko i córko ze wstydu bym się zapadła, gdyby cały Internet wiedział o moich dolegliwościach! I kogo to w ogóle obchodzi?! Kto normalny poświęcając swój cenny czas i wchodząc na bloga, chce czytać o czyichś okresach, rozstępach i innych rzeczach, które owszem, są normalne i ludzkie, ale są też tematem intymnym?!
Świat schodzi na psy. Nie ma żadnych wartości, żadnych świętości, wszystko tylko po to, by zwrócić na siebie uwagę. W myśl zasadzie "nie ważne jak o tobie mówią, byleby tylko nie pomylili nazwiska". Uwierzcie mi, to jest ważne.

ENGLISH:
Intimacy in the blogosphere is a vanishing species. Maybe I am old-fashioned, maybe I have a bad notion of morality, but I think, that some topics should not be discussed publicly. Of course by leading the blog I write about my life. You know, what I like to eat, what I despise, where I like to go, what I read, what I appreciate. Even you know what I dream about. Based on my post you may create the overall picture of me. Precisely, overall.
Some thinks are not for publical opinion. And it is spoken by a person, who earns by showing her life. But if you look closely, you will notice, that I only show the package. Things visible with the naked eye. Why? Beacuse I think going into details as indecent.I consider writing about diseases, mental and emotional disorders, intimacy as sing of wekaness and the desire to attract attention at all costs. Below are examples which I found in the Polish blogosphere (this about fashion, because I think there is nothing wrong if you write anonymoulsy about your problems as a way to deal with them)."I'm depressed, I had suicidal thoughs, don't be afraid to ask for help"."I'm not ashamed of public breast-feeding" (with the pics includeed as a proof). Images of sanitary towels with opinion about them (sic!). Images of acne, striae, articles about depilation. Posts about period. Who cares about your period?! How anyone can write about stuff like that? So disgusting.T here is no values, no holiness in this world. People will do everything to pay attention. It's all in principle "no matter what they say, just make sure they give a right name". But - believe me - it matters.
________________________________________________________________________________

Biel, druga po czerni ulubiona opcja. Noszona rzadziej z uwagi na komfort. Niestety nie można czuć się w pełni swobodnie w bieli. Gdyby nie wieczny lęk, że zaraz się ubrudzę, to wymieniłabym wszystkie czarne rzeczy na białe.
Znowu "tren". Ostatnio czuję się nieswojo, gdy nic się za mną nie włóczy po ziemi, nie pałęta przy kostkach. Warstwy, ale to już norma. Czuję się w tym stroju idealnie.
A jako wisienka na torcie mój nowy nabytek - koturny Jeffrey Campbell. Bardzo wygodne i przepiękne!

ENGLISH:
I like white as much as black. But I wear it less often, beacuse it's not a comfortable color to wear. 
And I create the train once more. I started to feel strange, when I don't have it! 
As something special you may notice my new Jeffrey Campbell wedges. Very comfortable and so stunning!

Płaszcz / Coat - Unisono
Oversized T-shirt - H&M (TUTAJ znajdziecie t-shirty dobrej jakości / HERE you will find great t-shirts)
Kardigan w roli trenu / Kardigan as a train - H&M (TUTAJ ogromny wybór oversizowych kardiganów / HERE you will find variety of cardigans)
Koturny / Wedges - Jeffrey Campbell (TUTAJ obuwie Jeffrey Campell w dobrej cenie / HERE you will find the Jeffrey Campell shoes)
Torebka / Bag - Karl Lagerfeld
Okulary/Sunglasses - Balmain
Naszyjnik/Necklace - www.filigree.pl

And at the end www.shopbop.com has a surprise for you! You will find all the details below: