Pomimo końca majowego weekendu, jestem w wspaniałym humorze. Te cztery dni były dla mnie początkiem lata. Pierwsze w tym roku zmoczenie przez burzę, pierwszy bosy marsz po mokrym asfalcie (obtarłam sobie nogi w balerinach, również pierwszy raz w tym roku), pierwszy raz bez rajstop do sukienki. Zamrażarka pełna lodów, bo lodówki w supermarketach już są zapełnione nowościami. Truskawki na śniadanie, a lunch jedzony na świeżym powietrzu. Obowiązkowe okulary przeciwsłoneczne w torebce. Niby takie drobiazgi, a definiują szczęście. Szczęście, które mam nadzieję będzie trwało jak najdłużej i mi nie spowszednieje. Bo wszyscy wiemy, jak łatwo jest przyzwyczaić się do dobrego i uważać je za oczywistość.
______________________________________________________________________________
Już pod koniec zimy wiedziałam, że czerwona skórza kurtka, to mój wiosenny must have. Byłam przygotowana na spory wydatek i problemy ze znalezieniem tej jedynej. Jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy bez najmniejszego problemu znalazłam tę jedną, jedyną w sieciówce za... 400 zł! Skóra i to naprawdę bardzo dobrej jakości o idealnym kroju, za cenę pospolitego trencza! Czasami warto zajrzeć do sklepów, w których zazwyczaj się nie kupuje.
Na pierwszy ogień zestawiłam swoją nową zdobycz z czernią. Mieszanka stylu retro i nowoczesnego, z domieszką rocka. Spódnica, która tak naprawdę jest sukienką świetnie współgra z ramoneską i tworzą bardzo kobiecą, ale i wyrazistą mieszankę. Tak, jak lubię.
Ramoneska / Leather Jacket - Stradivarius
Sweter / Knit - Mango
Spódnica / Skirt - no name
Buty / Shoes - Zara
Torebka / Bag - Karl Lagerfeld