Ledwo wróciłam z Włoch, a już przygotowuję się do następnych wakacji, tym razem w Grecji na wyspie Korfu. We Włoszech było aktywnie, tylko trzy dni spędziłam wylegując się nad basenem. Resztę czasu poświęciłam na zakupy (wyjątkowo mało udane, kupiłam tylko jedną parę butów Furli i dwie pary okularów - Ray Ban i Gucci), szaleństwa w parku rozrywki Gardaland nad jeziorem Garda i spacery po przepięknych włoskich uliczkach.
Postów typowo podróżniczych nie będzie. Nie mam do nich za grosz talentu. Tę część blogowej aktywności zostawiam profesjonalistom i prawdziwym miłośnikom. Jednak na zdjęciach na pewno będziecie mieli okazję ujrzeć piękno Włoch. Tam nawet najmniejsze miasteczko wygląda jak z obrazu i ma niesamowity klimat. Zwykły spacer do sklepu, czy kawiarni daje ogromne wrażenia wizualne i napawa wspaniałym humorem. To już mój czwarty raz we Włoszech i jednego jestem pewna - za rok też tam wrócę! A może nawet szybciej...
Jednak, żeby nie było monotonnie, to w tym roku wybraliśmy też Grecję. W końcu trzeba urozmaicenia, pomimo ogromnego uwielbienia dla Włoch. Tam już nastawiam się na typowe lenistwo, a moim głównym strojem będzie kostium kąpielowy. Wezmę książki i będę czytać pijąc koktajle z palemką. Oczywiście dwa, trzy dni poświęcimy na zwiedzanie i na wycieczkę do Albanii, ale głównie marzę o błogim odpoczynku. Zdjęcia na bloga też wpisuję na listę aktywności, więc bez obaw - jak wrócę, to dalej będę "karmić" Was iście wakacyjnym klimatem.
A zaczynamy już dziś od pierwszej włoskiej stylizacji!
Przyznam, że dostałam lekkiego (no może wcale nie jest taki lekki...) bzika na punkcie baletek, tiuli, obcisłych body z wycięciem na plecach i wszystkiego, co można podciągnąć pod "styl baletnicy". Zaczęłam od bycia czarnym łabędziem, ale ciągnie mnie już w stronę typowo pudrowych tiuli. Są dla mnie pewnego rodzaju wyzwaniem - już nie mogę doczekać się aż stworzę pudrowy look, który ani trochę nie będzie słodki!
Total look - Zara