BERLIN DIARY - MINI PRZEWODNIK PO BERLINIE




Ostatni weekend września (przedłużony, bo trwał cztery dni) spędziłam w Berlinie. Mój Tata brał udział w Maratonie Berlińskim i uznaliśmy, że to świetna okazja, żeby w końcu zwiedzić Berlin. Niby tak blisko, a jeszcze nigdy nie byliśmy w stolicy Niemiec. Bawaria, Monachium owszem, ale nie Berlin. Przyznam szczerze, że też nigdy jakoś specjalnie nie ciągnęło mnie do Berlina. Nie uważałam go za szczególnie interesujący na tle innych stolic i innych miejsc, które mogę zwiedzić. Nawet nie umiem opisać jak bardzo się myliłam!
Berlin jest wspaniały! Niezwykle klimatyczny, piękny, inspirujący. Spacery berlińskimi ulicami i uliczkami, to po prostu magia. Zwłaszcza przy takiej pogodzie, jaka nam towarzyszyła. Temperatura przekraczała 20 stopni Celsjusza, a na niebie były tylko małe chmurki. 

Miasto jest tak fotogeniczne, że niemal na każdym kroku robiliśmy zdjęcia. Zdjęcia, które muszą ujrzeć światło dzienne, więc zapraszam Was na fotograficzny dziennik z podróży. Mam nadzieję, że klimat Berlina jest choć trochę widoczny i że zachęcę Was do wycieczki. Bo naprawdę warto!



Berliner Fernsehturm - wieża telewizyjna
Wieża o wysokości 368 m (druga najwyższa wieża w Unii Europejskiej). Punkt widokowy znajduje się wewnątrz kuli na wysokości 203,8 metrów nad ziemią, a na 207,5 metrze można zjeść posiłek w restauracji z obrotowym pierścieniem na którym umieszczone są stoliki. Niezapomniane wrażenia! 
1. Tak pięknych kamienic, jak ta za mną w Berlinie jest setki tysięcy. Właściwie każda uliczka wygląda tak, że dech zapiera! | 2. Kibicujemy mojemu Tacie! Tutaj na 21 kilometrze, w połowie trasy. Niesamowita energia! Potem przenieśliśmy się na metę, gdzie emocje były jeszcze większe. Wyczekiwania aż ujrzy się ukochaną osobę w tym tłumie nie da się porównać z niczym innym. Nerwy i radość, nie wiadomo co silniejsze. | 3. Most, z którego ruszała miejska kolejka. Widok z miasteczka maratońskiego. 
Przy dobrej pogodzie z Wieży Telewizyjnej widać dosłownie wszystko! Przy szybach były opisy tego, co widać z danego okna. Bardzo przydatne w planowaniu dalszego zwiedzania.




W każdym sklepie z pamiątkami był "kącik vintage". 100% moje klimaty! 


1 i 3. W Berlinie na każdym kroku można napotkać zachwycające murale, graffiti i sztukę uliczną. Jest to poniekąd wizytówka tego miasta, zdjęcia sztuki umieszczane są nawet na pocztówkach i magnesach! (2.)



Z tego sklepu ze słodkościami trzeba było wyciągać mnie siłą (dosłownie! byłam wyprowadzana za rękę, jak małe dziecko!). Przepyszne ciastka w horrendalnych cenach. Ale warto było. Czułam się jak w Boże Narodzenie!

Wszędzie pełno starych samochodów! Nie mogło być lepiej.


Panoramę Berlina oglądałam nie tyko za dnia i nie tylko z wieży telewizyjnej . Po zmroku wybraliśmy się na wycieczkę po gmachu Niemieckiego Parlamentu. Dla turystów otwarta jest głównie szklana kopuła i taras. Konstrukcja ze stali i szkła przykrywa salę plenarną, zapewniając dostęp do naturalnego światła. Wszystko to dzięki systemowi luster umieszczonych na centralnym słupie (1). Na szczyt kopuły wchodzi krętą ścieżką się właśnie wokół tego lustrzanego słupa, jednocześnie słuchając audioprzewodnika, który opowiada nie tylko o budynku Parlamentu i kopule, ale również o miejscach w Berlinie widocznych z kopuły. Patrząc w dół widzimy salę obrad, a na samym szczycie kopuły jest otwór wspomagający wentylację budynku. Deszcz, który dostaje się przez "dziurę" do budynku jest odprowadzany specjalnym systemem i nie robi żadnych szkód. 





Brama Brandenburska piękna o każdej porze. 







Obowiązkowym punktem wycieczki były butiki Karla Lagerfelda. Cudowne, po prostu cudowne! spędziłam w nich jeszcze więcej czasu niż w sklepie z ciasteczkami! 

Cztery dni to jednak za mało, żeby zobaczyć wszystko, co Berlin ma do zaoferowania. Nie wszystko też udało mi się sfotografować, bo czasami byłam zbyt zajęta chłonięciem atmosfery, żeby robić foty. Ale jednak choć trochę uchwyciłam piękno Berlina i cieszę się, że mogę się nim z Wami podzielić.  Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś tam wrócę!