JAK ZROBIĆ TRWAŁY MAKIJAŻ? NATURALNY MAKIJAŻ Z ARTDECO




Tak jak nie przepadam za minimalizmem i zbytnią prostotą, tak jest jednak dziedzina, w której jestem zagorzałą minimalistką. Mianowicie makijaż. Nie uświadczycie u mnie "tapety", konturowania, stu warstw najróżniejszych produktów. Nakładanie produktu do konturowania na czoło?!  I "rysowanie" sobie nowego nosa?! Dla mnie to totalna abstrakcja! Nie mam ani jednego cienia do powiek w "żywym" kolorze. Na pewno nie zobaczycie u mnie gradientu na powiekach składającego się z kilku odcieni jednego koloru. Jak szaleję, to jedynie na ustach. Szminki to moje uzależnienie i oprócz różu (ble) nie boję się chyba żadnego koloru. 
Jednak oczywiście nakładam makijaż. Trwa to góra 15 minut, ale dla mnie i tak jest ogromnym poświęceniem czasowym. I nie ma mowy o poważniejszych poprawkach w ciągu dnia - nie zajmę miejsca w torebce kosmetykami, skoro mogę upchnąć w niej książki i magazyny! Dlatego też mój makijaż musi być trwały. Czyli przetrwać od 8 do 22-24 w przyzwoitym stanie. 

Do tego twarz musi wyglądać świeżo, nie ma mowy o efekcie maski. Mój makijaż musi tuszować niedoskonałości - wypryski, przebarwienia, blizny, nie zmieniam nim kształtu twarzy! - i delikatnie podkreślić to, co w swojej twarzy lubię. Czyli kości policzkowe, rzęsy i usta.

Naprawdę długo szukałam kosmetyków, które sprostają moim oczekiwaniom i pozwolą zachować makijaż w dobrym stanie bez efektu maski. Co ciekawe odkryłam je przez przypadek! Zostałam zaproszona na prezentację jesienno-zimowej kolekcji ARTDECO i tam oprócz zapoznania z nowościami, makijażyści marki opowiedzieli mi o produktach, które właśnie przedłużają trwałość makijażu, a tym samym ułatwiają kobietom życie. Produkty te są bestsellerami w wielu krajach, więc to również wskazuje na ich skuteczność. 
Ponieważ wiem z jak wielkim zaangażowaniem szukałam makijażowego "złotego środka" (te godziny spędzone na oglądaniu najróżniejszych youtuberek...), chcę podzielić się z Wami moim sposobem na trwały i do tego naturalny makijaż. A przy okazji pokazać Wam bardzo prosty makeup, który ostatnio wiedzie u mnie prym - brązy w stylu lat 70 z odrobiną lat 90. Taki retro miszmasz.


1. DOBRY KREM NAWILŻAJĄCY

Możecie kupić najdroższy podkład, najdroższą bazę i nie wiadomo jakie cuda na kiju, ale jeśli nie nałożycie kremu nawilżającego i co najważniejsze - jeśli nie macie odżywionej i nawilżonej cery, to nic, zupełnie nic Wam to nie da. Podkład nie "wtopi" się w skórę, podkreśli suche skórki i momentalnie stworzy Wam na twarzy widoczną warstwę, której przecież nie chcecie. Zatem zaopatrzcie się w dobry krem nawilżający, który szybko się wchłania, dobrze nawilża, ale nie "natłuszcza" skóry. Moim numerem 1 jest NMF Express Cream polskiej marki Dottore. Używam go już ok. pół roku, codziennie i jeszcze mi się nie skończył. Jest bardzo wydajny. Do tego wchłania się natychmiast i nie pozostawia tłustego filmu na skórze. Czuć, że skóra jest nawilżona, od razu po nałożeniu widać różnicę w jej wyglądzie. Przy dłuższym stosowaniu naprawdę widzę różnicę. Ciągle walczyłam z suchą, schodzącą skórą, odstającymi skórkami, uczuciem ściągnięcia na twarzy i odkąd stosuję krem Dottore te wszystkie problemy zniknęły. I naprawdę bardzo dobrze współgra z podkładem, pomaga w przedłużeniu trwałości makijażu i przygotowuje skórę do jego aplikacji. 

2. BAZA (na większe wyjścia)

Nie stosuję bazy na co dzień (oprócz pewnego wyjątku, ale o tym za chwilę). Ale gdy wiem, że np. muszę wyjść z domu rano, a potem wieczorem mam event i nie mam szans, żeby w międzyczasie wrócić do domu i poprawić makijaż, to wtedy korzystam z dobrodziejstwa, jakie daje baza. Nie decyduję się jednak na bazę z silikonem, tylko na tę, która dodatkowo pielęgnuje cerę i jej nie obciąża. Taka właśnie jest Artdeco Make Up Base, która oprócz przedłużenia trwałości makijażu wygładza, nawilża i zapobiega starzeniu. 
Jest jednak jedna rzecz, "trik" związany z bazą, który robię codziennie. Podczas moich poszukiwań na youtube znalazłam radę, że żeby zapobiec ścieraniu się podkładu z nosa (a tam najbardziej się ściera), trzeba na nos nałożyć... bazę pod cienie do powiek! Ma ona bardziej skoncetrowaną formułę i dzięki temu trzyma produkt lepiej niż zwykła baza. Jednak oczywiście ma swoje minusy, bo bardziej zatyka pory, więc nie stosujemy jej na całą twarz. Ale jeśli chodzi o nos, to można zrobić wyjątek. Ja wręcz muszę, bo sam podkład z nosa schodzi mi błyskawicznie. A gdy nałożę odrobinę bestsellerowej bazy Artdeco Eyeshadow Base  (naprawdę odrobinkę!), to widzę różnicę. Oczywiście, jeśli używam cienia (a nie zawsze to robię), to stosuję ją również na powieki i również odrobinę. Cień nie zbiera się wtedy w zagłębieniach i nie rozmazuje. 


3. PODKŁAD / KREM BB

Podkład jest w tym wszystkim najważniejszy. Musi być dobrany IDEALNIE! Nie tylko kolorystycznie, ale przede wszystkim do rodzaju naszej skóry. Większość podkładów nie tylko daje nam krycie i kolor, ale też pielęgnuje. Musimy zwrócić uwagę, czy dany podkład jest dobry dla naszej cery, czy będzie z nią współgrał. Tak samo jak w przypadku kremu nawilżającego - jeśli nie dostosujecie podkładu do potrzeb swojej skóry, to nawet najlepszy Wam nie pomoże, a jedynie zaszkodzi. 
Ja obecnie używam trzech produktów, w zależności od potrzeb. Cera wygląda inaczej każdego dnia i każdego dnia ma inne potrzeby. Czasami prawie nie potrzebuję krycia, a jedynie lekką poprawę kolorytu i wtedy używam nawilżającego kremu BB z TheBalm. Na co dzień najczęściej wybieram lekki podkład Artdeco Nude, który ma średnie krycie i bardzo naturalne wykończenie, które bardzo sobie cenię. Jeśli macie tylko drobne zaczerwienienia, lekko niejednolitą cerę, to w zupełności Wam wystarczy i da efekt naturalnie promiennej cery. Na większe wyjścia albo gdy moja cera nagle jest w wyjątkowo nieciekawym stanie stosuję Artdeco High Performance Lifting Foundation. Kryje bardzo dobrze, wygładza, ale przy tym jest delikatny i nie daje efektu maski. 
Wszystkie produkty w płynie nakładam palcami. Ciepło palców pomaga w aplikacji oraz w "wtopieniu" się produktu w skórę. Krem, bazę, podkład wklepuję w twarz małymi porcjami, a nie rozmasowuję, dzięki temu nie mam smug i wszystko lepiej się wchłania/trzyma. 
Właśnie, "małe porcje" są bardzo ważne. Używamy małe ilości produktów. Czasami jak patrzę na tutoriale makijażowe i widzę ile dziewczyny nakładają tych specyfików na twarz, to nie mogę w to uwierzyć! W sekundzie twarz staje się jednolitą maską w zupełnie innym kolorze. Ten produkt widać nawet przez kamerę, więc co dopiero na żywo! Jeśli chodzi o mnie, to makijaż powinien być jak najmniej widoczny, ale... co ja tam wiem? Żyjemy w dobie dorysowanych brwi, więc nic nie powinno mnie już dziwić.

4. KOREKTOR

Korektor nakładam po podkładzie, bo zawsze jest opcja, że nie będę go potrzebować. Jak już mówiłam im mniej tym lepiej. Najczęściej używam go tylko pod oczy, żeby zakryć sińce (mam straaaaaaszne sińce!), ewentualnie na jakieś nagłe "niespodzianki". Mój ulubiony to Artdeco Long Wear Concealer z tej samej serii Minimal, co podkład Artdeco Nude. Kryje naprawdę dobrze, do tego jest dostępny w ultrajasnym kolorze, co przy mojej bladej cerze jest ogromną zaletą. I pomimo mocnego krycia nie jest ciężki.




5. SYPKI PUDER TRANSPARENTNY

Puder Artdeco Fixing Powder to naprawdę moje odkrycie! Bardzo dobrze utrwala podkład sprawiając, że się nie ściera i staje wodoodporny. Wystarczy rozproszyć niewielką ilość na twarz za pomocą pędzla kabuki i podkład od razu jest utrwalony. Można dotykać twarzy, a podkład nie przenosi się na dłonie. Nie czuć też pod dłonią podkładu, uczucie jest jakby dotykało się własną skórę. Oczywiście jak użyjemy i podkładu i sypkiego pudru w rozsądnych ilościach. Jak nawalimy "tapetę" kilogramami, to jak to mówi moja Babcia "święty boże nie pomoże".

6. MATOWY BRONZER I ROZŚWIETLACZ

Bronzer, koniecznie matowy, koniecznie nie za ciemny, nakładam w małej ilości TYLKO pod kości policzkowe, żeby je podkreślić. Następnie na kości policzkowe i obszar czoła tuż nad brwiami nakładam rozświetlacz. Akurat rozświetlacza sobie nie żałuję, bo bardzo lubię "błyszczeć". Od już chyba 2 lat moim ulubieńcem jest Mary Lou Manizer z TheBalm. Z bronzerem jest trochę gorzej, bo wciąż nie znalazłam "tego jedynego", który występowałby pojedynczo. Uwielbiam bronzery zamieszczone w paletce do konturowania Artdeco Most Wanted w odcieniach Cool (tak samo jak uwielbiam rozświetlającą cześć do strobingu z tej paletki), ale wolałabym coś pojedynczego. Wozić ze sobą całą paletkę, gdy używam z niej 2 produktów, to trochę bez sensu. 
Różu nie używam, bo jakoś mi nie pasuje. Ale u kogoś, jeśli jest użyty z umiarem i podkreśla naturalną urodę, lubię bardzo.



7. OCZY

Tutaj jedyna filozofia to używanie bazy Artdeco, o której już wcześniej wspomniałam. O ile używam cieni, bo czasami zostawiam powieki jedynie muśnięte podkładem. Ale jak już decyduję się na cienie, to często wybieram paletki w odcieniach nude. Jedna paletka, cała gama odcieni nude i to mi wystarczy na długi, długi czas. Chwilowo najczęściej używam paletki cieni nude Artdeco Most Wanted to go, ale równie często maluję powieki... bronzerem z paletki do konturowania Artdeco Most Wanted! Ma taki fajny retro ocień brązu, który jest dla mnie za ciemny do podkreślenia kości policzkowych, za to idealny na powieki. 
Zawsze bardzo podkreślam rzęsy. Chociaż może "bardzo" nie jest najlepszym słowem, bo w moim wypadku każde podkreślenie daje efekt bardzo. Mam naturalnie bardzo długie i dość gęste rzęsy, więc wystarczy, że wytuszuję je obojętnie jakim tuszem i już jest efekt wow. Ale faktem jest, że grają one główną rolę w makijażu oczu. Nie polecam Wam żadnego tuszu, bo moja opinia nie może być obiektywna, skoro na mnie wszystko działa. Nie chcę, żebyście kupiły coś, co nie da Wam takiego efektu jak mi. 

8. USTA

I tutaj prawdziwa rewolucja! Coś, co na evencie Artdeco "spadło mi z nieba" i ułatwiło życie. Po nałożeniu jakiejkolwiek szminki używam Artdeco Magic Fix . Jest to utrwalacz w płynie, który rozprowadzamy pędzelkiem (kilka kropelek na uprzednio pomalowane usta. Czekamy 2-3 minuty, żeby produkt się wchłonął i wtedy możemy wykonać test - jak odciśniemy usta na chusteczce, to nie zostawią śladu! Dla mnie, jako nałogowego "pożeracza" szminek jest to naprawdę must have. Mogę pić, jeść, witać się z przyjaciółmi, dotykać ust (co często robię, ja w ogóle strasznie dużo dotykam twarzy), a szminka nie ściera się tak szybko jak zawsze. I nie muszę się martwić, że się przetransportuje w inne rejony twarzy, co do tej pory często mi się zdarzało. REWELACJA!



9. UTRWALENIE W SPRAYU

Ostatni punkt, dzięki któremu jeszcze bardziej utrwalimy makijaż i przedłużymy jego trwałość. Artdeco 3in1 Make-Up Fixing Spray. Spray utrwalający makijaż, który może być stosowany również jako baza! Do tego jest świetny do odświeżenia makijażu w ciągu dnia. Jako bazy go nie stosuję, ale jako "kropka na i" jest wspaniały. Kilka pryśnięć na całą twarz, minuta na wchłonięcie się i potem cały dzień mogę bez obaw normalnie funkcjonować, wiedząc, że moja twarz wygląda naturalnie, świeżo i że nie zrobiła mi się nagle plama ze spłyniętego podkładu, czy skawalonego pudru. Bardzo ważne jest to, że ten spray ma również właściwości nawilżające i pielęgnacyjne. Działa trochę jak woda termalna. Mój kolejny must have! I wierzę, że jak spróbujecie, to stanie się niezbędny również dla Was. 

Podczas pisania (i czytania) wszystkie te punkty brzmią obszernie, ale uwierzcie mi, że wykonanie trwałego i przy tym naturalnie wyglądającego makijażu bez efektu maski jest bardzo łatwe. Wystarczy kierować się zasadą, że "im mniej tym lepiej", a na pewno będziecie wyglądać dobrze. Nie musicie też stosować wszystkich tych produktów. Może wystarczy Wam tylko Fixing Spray na sam koniec? A może baza na początek? A może tylko puder utrwalający nałożony na podkład? Musicie same to sprawdzić na sobie. Wiele też zależy od sytuacji. Jak mówiłam - nie zawsze stosuję bazę, nie zawsze stosuję puder, nie zawsze stosuję fixing spray. Wszystko zależy od efektu jaki chcę osiągnąć, od tego na jaką okazję robię makijaż, jakie mam plany na dany dzień. Jednak wiem, że wyżej wymienione produkty w jakiś stopniu pomogły mi w walce o zdrowy, ładny wygląd, więc chcę się nimi z Wami podzielić. 
Pamiętajcie jeszcze, że nie ma czegoś takiego jak "idealny wygląd". Nie próbujcie tego osiągnąć. Nie próbujcie upodabniać się do innych, nie zmieniajcie swojej twarzy na wzór nieistniejącego ideału. Zróbcie wszystko, żebyście były zdrowe, żeby Wasza cera była zdrowa, ale proszę nie zmieniajcie się na siłę i nie podążajcie za ogólnie przyjętym kanonem piękna. Wiecie co jest piękne? Bycie sobą i autentyczność.



 PROSTY MAKIJAŻ W ODCIENIACH BRĄZU

Na koniec jeszcze chcę Wam pokazać makijaż, który ostatnimi czasy stał się moim ulubionym. Brąz nie jest moim faworytem, ale w trendach makijażowych bardzo mnie urzekł. Mam nadzieję, że Wam też spodoba się ten total brown look. 

Makijaż twarzy wykonałam dokładnie tak, jak opisałam to wyżej. Nie nałożyłam jedynie bazy na twarz. Tym razem wybrałam podkład średnio kryjący z serii Minimal - Artdeco Nude.
Na powiekach mam bronzer "contour 2" z palety do konturowania Artdeco Most Wanted w odcieniu Cool.
Na ustach natomiast pomadkę Artdeco Sound of Beauty numer 17A
Prosto i efektownie!