BORED WITH THE CONCEPT OF RIGHT AND WRONG! || SIMPLE? LOOK




Byłam w tym looku na szkoleniu biznesowym (oprócz prowadzenia bloga pracuję też w korporacji w ogóle nie związanej z modą) i wyobraźcie sobie, że wzbudził on wielkie zdziwienie wśród pozostałych uczestniczek (tak się złożyło, że były same kobiety). Dodam, że w zaproszeniu było napisane, że obowiązuje strój nieformalny, a szkolenie odbywało się w Warszawie.
Od razu zaznaczam też, że do biura ubieram się tak samo jak na co dzień. Trampki, pantera, połączenie pantery z paskami, same paski, koronka, tiul - co mi przyjdzie do głowy. Nie wytrzymałabym w miejscu, w którym musiałabym dostosować się do dresscodu. Moim zdaniem te wszystkie sztywne uniformy, garsoneczki nie są oznaką powagi, profesjonalizmu, a jedynie sprowadzają człowieka do poziomu korporacyjnego klona bez własnej osobowości. Jeśli ktoś jest niekompetentny albo jest chamem, to garnitur, czy koszula mu wcale nie pomoże w budowaniu wizerunku. A jak ktoś dobrze robi to, co do niego należy i jest uprzejmy, to może mnie nawet w dresie przyjmować. Chociaż wiem wtedy, że mam do czynienia ze szczerym człowiekiem, który niczego nie udaje. Oczywiście szanuję opinię, że jednak do poważnego miejsca, za jakie uważa się biuro, należy odpowiednio się ubrać. Znam zasady, wiem, co powinnam nosić, czego nie, ale postanowiłam, że będę je świadomie ignorować. Jedyne czego się trzymam, to tego, że należy wyglądać schludnie i czysto - ale to oczywiste dla każdego, kto przestrzega zasad higieny osobistej.
Ale wracając do zdziwienia podczas szkolenia - ja również byłam zdziwiona, tylko ja tym, że one są zdziwione! W biurze nikt już nie reaguje zdziwieniem na mój wygląd, a poza biurem przez większość czasu przebywam albo ze znajomymi, albo w środowisku, które modę traktuje nie tylko użytkowo, więc tam też nikt nie zwraca na mnie uwagi. Zatem zszokowało mnie to nagłe zainteresowanie i fakt, że ktoś może uznać mój stój za niestandardowy. W końcu to jest stylizacja, którą ja nazywam "prostą", a nawet "elegancką". Wolę nie myśleć, co by było na widok pantery. 

Konkluzja jest taka, że żyję w stolicy cywilizowanego, europejskiego państwa (no, przynajmniej jeszcze do niedawna było cywilizowane, chwilowo zbacza z toru), w XXI wieku, gdzie dużo kobiet walczy o swoje prawa, uważając się za światowe, otwarte, przebojowe, a jednak wciąż są takie, które uważają kobietę, która swoim strojem wyraża siebie, za coś dziwnego. I są to kobiety wykształcone, pracujące na poważnych stanowiskach. W świetle tego, co ostatnio dzieje się w naszym kraju, nasuwa mi się na myśl pytanie, że jak możemy chcieć, żeby mężczyźni traktowali nas jako jednostki z indywidualnymi potrzebami, pragnieniami i upodobaniami, skoro same nawzajem się tak nie traktujemy? Skoro wciąż dziwi nas nasza odmienność? Dziwi nas coś tak zwykłego jak strój drugiej osoby, więc gdzie tu mowa o czymś poważniejszym?! 
Bądźmy sobą i pozwólmy na to innym! To takie proste, więc czemu wciąż jest z tym problem?



t-shirt - Bershka
spodnie / jeans - Zara
okulary / sunglasses - Marc Jacobs