Mam 26 lat (za kilkanaście dni będę miała), ale wciąż trwa u mnie okres buntu. On się chyba nigdy nie skończy. Po prostu nie mogę się zgodzić na niektóre denne zasady, które narzuca nam społeczeństwo. To możesz mówić, tego nie, tak masz uważać, a tak nie, to wypada, a to nie. A weźcie, przestańcie!
Przez ostatnie ćwierć wieku robiłam to, co uważałam za stosowne i jakoś nie wyszłam na tym źle. No dobra, kilka razy, ale w ogólnym rozrachunku wyszło mi to na dobre.
Oprócz pokazywania ubrań, stylu i zdjęć, zawsze staram Wam się przekazać moje wartości. I to często właśnie przez strój. Przez tak błahą rzecz, jak odzienie, naprawdę da się powiedzieć wiele ważnego. Tak też jest tym razem. Mam na sobie wieczorową sukienkę - polskiej marki Murky - którą nosiłam całą sobotę. Od rana do nocy. Dosłownie. Byłam w niej na zdjęciach, w barze zjeść burgera, na zakupach, oglądałam w niej w domu Netflixa, a potem poszłam w niej na imprezę. Długa, półprzezroczysta, czarna sukienka z falbanami. Wspaniała! Totalnie "moja", podoba mi się jak diabli. Zatem czemu miałabym ją oszczędzać i zakładać tylko na większe wyjścia? Jeśli noszenie jej sprawia mi przyjemność, to będę ją nosić niezależnie od okazji. Nikogo tym nie krzywdzę.
sukienka / dress - Murky.pl
kurtka / jacket - Magdalena Duma
buty / shoes - Aldo
pasek / belt - Gucci