Wiosny co prawda nie czuć, ale dla poprawy humoru można już zacząć wiosenne przygotowania. Pomimo, że nowe kolekcje odzieżowe są już dostępne, to zaczynam przegląd "nowości" (tak naprawdę trendy, które będę pokazywać nie są nowe, bo przebijały się już w zeszłorocznych kolekcjach, ale dopiero teraz mają szansę na dobre zagościć na "ulicach") od dodatków i makijażu. Poprzez dodatki nie mam na myśli torebek, czy szali, ale... ozdoby do włosów. Bo to właśnie one rozpoczęły swój wielki powrót w połowie 2018 roku, a teraz w końcu są szerzej dostępne również dla "zwykłych" kobiet, a nie tylko fashionistek z wielkiego świata. Dlatego też dopiero teraz o nich wspominam, bo sądząc po tym, co widuję m.in. na Instagramie, to ta dostępność niektórym wcale nie wychodzi na dobre. Ozdoby na włosy - tak jak zresztą wszystko inne - trzeba umieć nosić, by nie wyglądać kiczowato i przerysowanie. I dziś postaram się Was tego nauczyć, wskażę Wam też, gdzie możecie kupić ciekawe spinki i opaski, a w między czasie wplotę jeszcze trochę info o makijażu. Oczywiście jak zawsze przedstawiam trendy wybiórczo - tylko te, które mi się podobają, ponieważ jak wielokrotnie podkreślałam, to jest blog o moim stylu, moich upodobaniach i tym, co ja uważam w aktualnej modzie za warte uwagi.
1. SPINKI
Tutaj właściwie dla każdego coś miłego - i dla fanek minimalizmu i dla miłośniczek pop-artu, tych, które uwielbiają klasykę i vintage, a także dla tych, które nie boją się nietuzinkowych rozwiązań. Spinki wybierajcie pod siebie, pod swój styl - nie ma jednego uniwersalnego modelu, który jest "wow" i który "należy" nosić. Oczywiście niektóre są bardziej widoczne w social mediach, jak np. spinki z perłami, geometryczne lub te w "panterkowy" wzór rodem z lat 90. Ale jeśli w duszy gra Ci rock'n'roll, to bez obaw wepnij we włosy spinkę w kształcie gitary (nr 11). Zastosuj się do poniższych porad, a na pewno nie będziesz wyglądać infantylnie.
1. Spinki zestawiamy z prostymi fryzurami:
a) rozpuszczone włosy - zarówno gładko wyprostowane i ulizane, jak i te w naturalnym nieładzie; spinki prezentują się równie dobrze z falami typu retro (w stylu Dity Von Teese); nigdy z loczkami a'la księżniczka XXI wieku, czyli poskręcane bez ładu i składu doczepy do kolan - wiecie o co mi chodzi;
a) rozpuszczone włosy - zarówno gładko wyprostowane i ulizane, jak i te w naturalnym nieładzie; spinki prezentują się równie dobrze z falami typu retro (w stylu Dity Von Teese); nigdy z loczkami a'la księżniczka XXI wieku, czyli poskręcane bez ładu i składu doczepy do kolan - wiecie o co mi chodzi;
b) niskie koki, niskie kitki, niskie upięcia w artystycznym nieładzie; podobnie jak punkt wyżej - nie spinamy loczków w koczek i nie spryskujemy toną lakieru; nie robimy również koka wielkości piłki do ręcznej na środku głowy i nie wpinamy w niego kokardek;
c) jeśli chodzi o przedziałek, to wedle upodobań, każdy wygląda dobrze z fajną spinką;
d) spinek można nosić kilka, wręcz duża ilość jest pożądana - mają być widoczne!; zdecyduj się jednak wtedy na jeden styl - jak metalowe, to metalowe, jak plastikowe, to plastikowe, tak żeby tworzyły ciekawą i spójną całość
2. Do spinek ubierasz to, co zawsze. Mają być dodatkiem do Twojego stylu, a nie powodem, dla którego będziesz kombinować. Mega eleganckie spinki z kryształami, zestawione do białego t-shirtu, czy oversizowej marynarki i jeansów to majstersztyk! Tak samo jak do wieczorowej kreacji, czy garnituru. Do bluzy z kapturem świetnie pasują te plastikowe lub emaliowane.
3. Jeśli chodzi o makijaż, to jak zawsze proszę o nierobienie sobie feerii barw na powiekach, czyli cieniowania, blendowania, mixowania błysku z matem, pomarańczy z bakłażanem, a do tego jeszcze eyelinerem i sztucznymi rzęsami. I ja rozumiem, że żyjemy w czasach, w których najmniejsza krytyka jest uznawana za hejt i odbierana jako atak na czyjąś wolność, ale pamiętajmy, że kanony tego co gustowne i nie istniały zawsze i nie rozumiem, czemu nagle miałyby przestać istnieć. Przecież o to chodzi w sztuce, prawda? A moda i makijaż są sztuką. Ale o tym kiedy indziej, bo zbiera mi się na dłuższy elaborat.

Skoro jesteśmy już przy makijażu, to przejdźmy do mojej pierwszej propozycji powstałej w zgodzie z trendami na wiosnę 2019. Otóż jeśli chodzi o makijażowe tendencje, to widoczna jest inspiracja latami 60/70. Chciałam Wam pokazać również, że można mieć kolor na oku i nie wyglądać jak nieudany obraz. Sekret tkwi w umiarze. Jak zawsze.
Po pierwsze, kolor nakładam tylko na ruchomą powiekę, nie rozmazuję, nie cieniuję, nie stopniuję, nie rozciągam do brwi ani na skronie, rozkładam równomiernie, tak by finalnie cień zakrywał powiekę oraz był głęboki i nasycony. Nie maluję również dolnej powieki. Z eyelinera też raczej rezygnuję, chociaż można uzyskać świetny efekt dzięki połączeniu nasyconego, jednolitego koloru, z graficzną czarną kreską. Pokażę Wam moją propozycję już niedługo. Na razie skupię się na samym kolorze. Wybieramy barwy według upodobań, mogą być czerwienie, pomarańcze, róże, turkus, mięta, żółć, zieleń - zarówno pastele jak i neony, ale zawsze nasycone. W takiej formie, jak np. w moim poście o letnich makijażach (właśnie, te makijaże są dalej na topie, więc z tego posta też możecie śmiało korzystać).
Rzęsy dramatyczne. Ale nie dramatyczne w stylu zagęszczania przy użyciu futra zdechłej norki w proporcji 5:1, tylko dobrze wytuszowane ultraczarną maskarą. Polecam Volume Reveal z Bourjois.
Cera naturalna, świeża, rozświetlona. Tutaj mam dla Was mój hit 2019! Wiem, że rok dopiero się zaczął, ale nie sądzę, żebym znalazła coś lepszego z tej kategorii. Mowa o rozświetlaczu w kremie marki MIYA. Nałożony na krem BB (zwróćcie uwagę na BB marki IT'S SKIN, bo mają trochę większe krycie niż standardowe BB, ale wciąż wyglądają naturalnie) wygląda przepięknie! Daje dość mocny błysk, ale bardzo naturalny. Na pewno nie będziecie miały po prostu paska z rozświetlacza na twarzy (co niestety często jest widywane). Wkrótce na blogu będzie post o marce MIYA i moich ulubionych kosmetykach z jej oferty (prawie wszystkie uwielbiam i kupuję regularnie!), więc dowiecie się dużo więcej również o rozświetlaczu.
Usta mam czerwone, bo to mój kolor, ale śmiało możecie kombinować z różami, fioletami, malinkami, brzoskwiniami i pomarańczami. Błysk na ustach też jest pożądany, jeśli macie na niego ochotę. W wersji kolorowej pozostałam przy macie, ale w drugim makijażu zobaczycie, że z błyszczykiem w naturalnym odcieniu też się lubię.
1. Krem BB IT'S SKIN, 49 pln | 2. Naturalny rozświetlacz w kremie MIYA, 39.99 pln | 3. Tusz do rzęs Bourjois, 22.90 pln | 4. Super trwała matowa pomadka Maybelline, 39 pln | 5. Cień do powiek Kat Von D, 45.90 pln | 6. Korektor Makeup Revolution, 26.18 pln
2. OPASKI
Nie sądziłam, że ten trend wróci. Jeszcze bardziej zdziwił mnie fakt, że go polubiłam. Może dlatego, bo ułatwia życie z grzywką - jak jej nie chcę, to po prostu zakładam opaskę i nie wyglądam jak relikt lat 90, a jak jaśnie fashionistka z Instagrama ;)
Z opaskami sprawa ma się podobnie jak ze spinkami - jak zakładamy wielką opaskę, to nie róbmy loczków, wysokich koczków, koczków z loczków itd. Proste włosy, niski kucyk, niski koczek.
Wybór wzoru i koloru znowu należy do Was. Najlepiej zdecydować się na welurowe i gładki, ale z węzłem, we wzory, ze skóry, jedwabiu, też są ok. Kolejne podobieństwo do spinek, to że pasują niemal do wszystkiego - na co dzień i na wieczór, do sukienki, jeansów, stylizacji rockowych, glamour, minimalistycznych, klasycznych.
Makijaż tym razem w stylu Twiggy, inspirowany pokazem Prada. Powieki naturalne, rozmyta czarna kreska dookoła oka, rzęsy jak u lalki - mocno wytuszowane zarówno na górnej jak i dolnej powiece. Cera znowu naturalna, świetlista, usta nude i błyszczące. Maksymalny efekt, przy minimalnym wysiłku!
1. Kredka do oczu Urban Decay, 90 pln | 2. Paleta cieni do powiek NAKED Basics Urban Decay, 149 pln | 3. Błyszczyk Urban Decay, 102 pln