#POLSKAMARKA: MIYA COSMETICS



Kosmetyk uważam za godny polecenia, gdy zużyję całe opakowanie i pędzę po następne. Gdy nie wyobrażam sobie bez niego swojej kosmetyczki. Gdy polecam go Mamie, Przyjaciółce, znajomym i gdy są z niego równie zadowolone jak ja. 

Dlatego dziś z czystym sumieniem mogę polecić Wam mój krem numer 1 - myWONDERBALM polskiej marki MIYA cosmetics. WONDERBALM występuje w 4 różnych opcjach, a moja ulubiona to I'm Coco Nuts - głęboko nawilżający krem o cudownym kokosowym zapachu.  
Najważniejsze w nim jest to, że rzeczywiście DZIAŁA. Nawilża, przy dłuższym stosowaniu poprawia kondycję skóry. Dodatkowo koi poparzenia słoneczne - wypróbowałam, gdy spaliłam sobie twarz na Dominikanie. Fakt, że przez tydzień zużyłam całą tubkę, ale przyniósł ulgę i znacząco poradził sobie najpierw z pęcherzami, a potem ze schodzącą skórą. 
Pozostałe zalety to na pewno w 96,5% naturalny skład - olejek kokosowy, olejek sezamowy, witamina E, prowitamina B5. Do tego jest wegański, nietestowany na zwierzętach i jest produktem polskim! MIYA to młoda marka kosmetyczna, która stawia na jakość oraz nieskomplikowaną i skuteczną pielęgnację.


Muszę przyznać, że ta "łatwość" w użyciu produktów MIYA jest wspaniała. Trzy lub pięciominutowa maseczka, która rzeczywiście poprawia kondycję skóry to moje kolejne hity. Wstaję rano, nakładam maseczkę, myję zęby, zmywam maseczkę i moja cera wygląda świeżej w dosłownie 3 minuty. Przed odkryciem myPUREexpress i myBEAUTYexpress używałam głównie masek w płacie, bo po zmyciu "standardowych" maseczek miałam zawsze wrażenie, że skóra jest bardziej przesuszona niż była. A po obu maskach MIYA jest gładsza, miła w dotyku, nie ma uczucia ściągnięcia. 


MIYA to jedna z niewielu marek kosmetycznych, których ofertę przetestowałam w całości i do której produktów regularnie wracam. Gdy tylko pojawia się jakaś nowość MIYA, to od razu ją zamawiam. I znaczna ilość nowości stała się moim pielęgnacyjnym standardem. Regularnie kupuję obie maseczki, krem I'm Coco Nuts, balsam do ciała GLOWme, peeling do ciała myMAGICscrub oraz krem do twarzy SecretGLOW. Gdy skończą mi się rozświetlacze w kremie, to również na bank kupię kolejne, bo według mnie NIE MA NA RYNKU LEPSZEGO ROZŚWIETLACZA niż mySTARlighter. To, co on robi, to prawdziwy, naturalny "glow", efekt zdrowej skóry w ciepły dzień. Oczywiście jeśli nałożycie go na pełną tapetę, to zrobi Wam si ciastko, ale on nie został stworzony do pełnego makijażu, a do naturalnego, zdrowego looku. Mój sposób na niego, to po pierwsze - wklepuję go we wcześniej nałożony podkład, nie używam w ogóle pudru, czy sypkich produktów, po drugie żeby utrwalić taki makijaż używam sprayu utrwalającego. Wtedy wszystko trzyma się na miejscu, ale nie ma efektu maski, jaki dałby puder.

Jeśli jeszcze nie znacie marki MIYA Cosmetics, to szczerze Wam ją polecam. Jest ze mną od ponad roku i wiem, że zostanie kolejne lata, bo jej produkty po prostu na mnie DZIAŁAJĄ.